👉 Niemiecki online 👈

Kurs z lektorem, zajęcia indywidualne

O mnie Varia

O poprawności językowej słów kilka

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr

Trafiłem ostatnio na stronę internetową mojej ?konkurencji? (chodzi o nauczanie niemieckiego online) i w pewnej chwili zamarłem. Nauczyciel, który zachwala swoje zajęcia i zapewnia, że są po prostu najlepsze, robi w tekście mnóstwo błędów. Nie są to może jakieś rażące błędy ortograficzne, ale też coś, co utrudnia czytanie i zrozumienie tekstu. Przewinienia były dwa: przecinki w zupełnie bezsensownych miejscach lub ich brak oraz brak polskich liter w wielu słowach. Jest to dla mnie osobiście rzecz, która skreśla osobę jako nauczyciela, nie jest wtedy ważne, czy jest to nauczyciel polskiego, matematyki lub niemieckiego. Takich błędów po prostu nie powinien robić, powinien przekazywać uczniom coś, co mogą bez obaw naśladować, a potknięcia językowe raczej nie są czymś godnym naśladowania. Zaraz zrobicie ze mnie Grammar Nazi, ale zapewniam, że ?czepiam się? jedynie tam, gdzie naprawdę jest na co zwrócić uwagę. Nie mówimy tu o potknięciach czy chwilowej niepewności co do sposobu zapisu jakiegoś słówka (sam tak nieraz mam), ale o notorycznym popełnianiu błędów w języku pisanym. Różne dziwne błędy widzę też na portalach społecznościowych, na wielu stronach czy blogach, ale też w wielu miejscach w tzw. realu. Czasami przymykam oko, ale zdarza się, że wyciągam telefon, robię zdjęcie i puszczam je np. na Instagrama, żeby zwrócić na dany błąd uwagę.

Te sytuacje podsunęły mi pomysł na dzisiejszy wpis, na wpis o najczęstszych błędach w języku polskim. Tak, polskim! Dzisiaj zostawiamy niemiecki w spokoju i przyglądamy się naszemu językowi ojczystemu. Podam listę najczęściej spotykanych błędów w języku polskim, oczywiście spotykanych przeze mnie, ale zacznę od zdania, które już sporo wyjaśnia:

?Na pewno? pisze się na pewno ODDZIELNIE, ?naprawdę? pisze się naprawdę ŁĄCZNIE. 

Zobaczcie, dwa słowa mamy już za sobą, idźmy dalej. Nieraz słyszę w sklepie:

Poproszę dziesięć plajstrów schabiu.

Leżę! Jak powinno brzmieć to zdanie?

Poproszę dziesięć plastrów schabu.

Innym słówkiem, które może sprawiać problemy, jest ?nieraz?, które nieraz piszemy łącznie, ale czasem też oddzielnie :)

 ?Nieraz? znaczy ?wiele razy?, natomiast ?nie raz? to np. dwa razy.  

Gdzieś w podstawówce też usłyszałem podobne zdanie. Innym dziwnym stworem jest następująca odmiana czasowników: ?rozumię?, ?umię?. Nie, nie, nie, to nie tak, prawidłowa odmiana to przecież: ?rozumiem?, ?umiem?. Tylko takie formy są poprawne dla 1. os. l. poj.

A takie powszechne ?w ogóle?? Przecież to idealne słowo do popełniania błędów. Spotykałem się z jego różnymi wersjami: ?wogle?, ?wogóle? i wręcz piękne ?wogule?. Znowu nie, nie, nie, bo jedyna poprawna forma to ?w ogóle?!

W mailach, które otrzymuję, zdarzy się przeczytać ?mimo, że?, ale przecinek powinien stać przed całym połączeniem, nie w środku. Poprawne będzie więc ?mimo że? poprzedzone przecinkiem.

To moim zdaniem jedne z ważniejszych przewinień językowych. Napisałem o nich, gdyż chciałem rozpocząć dyskusję i poznać Wasze zdanie na temat tych i tym podobnych błędów. Co robicie, gdy zauważycie gdzieś rażące błędy? Poprawiacie je czy tylko uśmiechacie się i w myślach powtarzacie poprawną formę?

Foto: sxc.hu

Print Friendly, PDF & Email

Oceń ten wpis, dzięki!

Średnia ocena: 0.00 (0%) - 0 głosów

Sprawdź też inne wpisy


Nauczyciel i tłumacz języka niemieckiego, od stycznia 2011 roku właściciel Szkoły Języków Obcych PAROLI, zapalony rowerzysta, fotograf-amator, bloger. Zwolennik wykorzystania nowych technologii w edukacji.

komentarzy 12

  1. Mnie tez raza takie bledy. Jeszcze brak polskich znakow w komentarzach wybacze (sama pisze teraz z urzadzenia, ktore nie posiada polskich znakow), ale we wpisie? Przeciez wpis powinien byc dopracowany! Jezeli chodzi o pozostale bledy to tez jestem wyczulona, zwlaszcza gdy pisze osoba, ktora ma kogos uczyc… Nie twierdze, ze nie robie bledow, ale staram sie ich unikac. W koncu bycie rodzimym uzytkownikiem jezyka zobowiazuje.

  2. Oczywiście, że błędy należy…ba, nawet trzeba koniecznie poprawiać.Niezależnie od tego, w jakim języku są popełnione: polskim, niemieckim, angielskim:-) Mnie osobiście razi gdy ktoś mówi: ” porpometka” zamiast portmonetka oraz ” kupywać” zamiast kupować.

    • To ja dodam jeszcze jeden mały przykład, o którym zapomniałem wspomnieć: „wziąść” zamiast „wziąć”. Niestety jest to bardzo powszechne „wykroczenie”.

  3. Też jestem wykładowcą niemieckiego. I coraz nagminniej spotykam się z błędami ortograficznymi popełnianymi przez studentów w dyktowanych przeze mnie po polsku poleceniach do zadań. Błędy wprawiają mnie nieraz w osłupienie w sensie pomysłowości w „błądzeniu”, ale przestałam się gorszyć. Jak ci młodzi mają oswoić się z ortografią, skoro wszystko koryguje komputer? Oni są bez szans. I dlatego traktuję zjawisko ze zrozumieniem, na zasadzie „nie zawrócisz rzeki kijem”.

      • witam,
        ciekawa dyskusja. Gratuluję kolejnego świetnego pomysłu!
        Ja się obawiam, że niedługo nie będziemy pisać w ogóle długopisami!
        Jak tylko mogę piszę piórem, ale to „starodawne”.
        W szkole podstawowej, w nauczaniu początkowym dzieci głównie uzupełniają pojedyncze wyrazy, w kl. 4-6 ćwiczeń ortograficznych /u mojej córki/ bardzo niewiele! Gdzie te dyktanda, przepisywanie z pamięci tekstów, całe linijki kaligrafii literek, wyrazów… Stąd te problemy z niedbałym i niepoprawnym pisaniem.
        Pozdrawiam!

        • Ja sam coraz rzadziej używam tradycyjnych narzędzi do pisania i piszę głównie za pomocą komputera czy telefonu/ Nie uważam jednak, że zwalnia mnie to z poprawności. A dyktanda by się nam przydały :) i trochę więcej dyscypliny w szkołach i domach…

      • Automatyczna korekta to jedno. Drugim problemem może być współczesna edukacja. Kiedyś na pisemnej maturze z języka polskiego trzy błędy ortograficzne automatycznie dyskwalifikowały pracę – matura nie była zaliczona. Teraz błędów ortograficznych można popełniać do woli, a ocena z pracy maturalne obniżona jest o jeden punkt.

  4. Bardzo dobry wpis i warto wspomnieć również o błędach innych niż ortograficzne. Chodzi mi o brak umiejętności napisania (w miarę) poprawnie gramatycznie zdania po polsku. Szczególnie często obserwuję to w mailach i to pisanych przez ludzi, wydawałoby się, wykształconych i na poziomie. Interpunkcja praktycznie nie istnieje, szyk wyrazów gorszy niż u 5-latka, a do tego jeszcze dziwaczne zwroty, które mnie strasznie rażą, np. „chciałbym powiedzieć tobie…” zamiast „chciałbym powiedzieć ci…”. Niestety niedługo chyba będziemy porozumiewali się tylko skrótami typu „thx” i emotikonami…

    Pzdr

    • „Pzdr” :)
      Co do wspomnianego skrótu „thx” i użytego na końcu wypowiedzi „pzdr”, to jestem nawet za. Weszło to do naszego języka i skraca oraz upraszcza komunikację. Gorzej tylko, jak ktoś podobnych tworów nadużywa lub zapomina, że to „thx” zastępuje po prostu „dzięki” lub „dziękuję”. Co później mamy? „Dzienkuje” itp.

  5. Ja już wczoraj wtrąciłam swoje trzy grosze na temat poprawności języka. Przypomniało mi się jednak pewne zdarzenie z połowy lat 90-tych. Mój syn chodził wówczas do szkoły podstawowej (któraś z pierwszych klas – może trzecia). Popełniał błędy ortograficzne. Jego nauczycielka chciała wysłać go do psychologa po orzeczenie o dysleksji. Nie zgodziłam się. Ja jestem z pokolenie, które o dysleksji nie słyszało i ludzie ortografii musieli się uczyć; koniec, kropka. Zaparłam się więc w sobie i zagnałam dziecko do pisania dyktand, korzystania przy tym ze słownika ort. (Czy ktoś jeszcze pamięta co to jest?) przepisywania słówek. Pół godziny dziennie nam to zajmowało. Efekt osiągnęłam taki jak chciałam – dziecko przestało robić błędy i do dzisiaj jest mi wdzięczne. Wniosek: Często jest to zwykłe „pójście na łatwiznę” – dysleksja i już po kłopocie – ucznia uczyć nie trzeba. Pozdrawiam was wszystkich.

Odpowiedz jo Anuluj