Cukierki (Bonbons), lizaki (Lutscher), czekolada (Schokolade), ciastka (Kekse)… kto z nas ich nie lubi :) Niektórym pomagają w poprawie samopoczucia, innym to samopoczucie psują, bo negatywnie wpływają na figurę, mi natomiast służą za przyjemny deser (der Nachtisch) po posiłku, czasami jako przekąska (die Zwischenmahlzeit). Tym słodkim wstępem chciałbym przejść do sedna wpisu. Dzisiejszym Słówkiem Tygodnia jest czasownik naschen – łasować, jeść słodycze, zajadać się słodyczami. Jest to dosyć ciekawe słówko, gdyż może występować jako czasownik nieprzechodni (oznacza wtedy łasować) lub przechodni (z dopełnieniem w bierniku, np. Süßigkeiten naschen – jeść słodycze). W tłumaczeniu na język polski ta różnica zazwyczaj się zaciera i używana jest głównie forma przechodnia.
Przykłady użycia w zdaniach:
- Er nascht gern. – On chętnie je słodycze. / On lubi słodycze.
- Ich habe Hunger, hast du etwas zum Naschen? – Jestem głodny/a, masz coś słodkiego?
Wymowa słówka naschen (czyta hero z forvo.com):
komentarzy 6
W książce Der Dativ ist dem Genitiv sein Tod znalazłem słowo das Naschwerk. Czy to jest może jakiś regionalizm? W słowniku Ponsa (internetowym) takie słowo w ogóle nie występuje. Pytałem też znajomego z Niemiec i powiedział, że nigdy o takim rzeczowniku nie słyszał. Idę zajrzeć do Dudena ;)
DUDEN mówi, że to też są słodycze lub też „Konfekt – Gesamtheit von Pralinen o.?Ä.”, czyli jakiś ogół słodyczy, pralinek.
Niestety nie wiem czy to słówko jest jakimś regionalizmem, natomiast słownik ling.pl wskazuje, że pochodzi ono z języka potocznego (Umgangssprache).
Do tego uroczego słówka brakuje jeszcze łasucha, który też jest ciekawy. Nie łasuch tylko słówko „Łasuch”, ale sam łasuch też może być ciekawy. Łasuch to w j. niemieckim – die Naschkatze – dosł. łasujący kotek. Pozdrawiam
Świetnie Iwona! Przyznam, że o nim zapomniałem, a rzeczywiście zasługuje na wzmiankę :) Dzięki za uwagę.
Na śląsku na cukierki mówiło się własnie „bombony” lub „bonbony”, a odpowiednikiem „czuję się jak koń po westernie” było „czuja się jak wypluty bonbon”, czyli równie kiepsko :) Natomiast na zajadanie się słodyczami, smakołykami mówi się „maszkecić”, a smakołyki to „maszkety”. Czy to też jakiś germanizm?
A tego to już niestety nie wiem, w regionie, w którym mieszkam, nie używa się słówka „bonbon”, ale cieszę się, że zwracasz na to uwagę. W języku śląskim jest wiele germanizmów, można więc przypuszczać, że „Bonbon” także do nich należy. Poza tym istnieje coś takiego jak „Dialekt śląski języka niemieckiego” ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Dialekt_%C5%9Bl%C4%85ski_j%C4%99zyka_niemieckiego ), warto zgłębić temat, można sobie dzięki temu wyjaśnić wiele tego typu zagadnień :)