O tym, skąd pomysł na takie właśnie Słówko Tygodnia już za chwilę, najpierw krótko o znaczeniu, bo der/das Blackout (tak, rzeczownik ten ma dwa rodzaje: męski i nijaki) ma ich właściwie kilka, np.: zaburzenie świadomości, zamroczenie, chwilowa utrata wzroku spowodowana nagłym przyspieszeniem (np. u pilotów), awaria prądu oraz pustka w głowie. To ostanie tłumaczenie nas dzisiaj interesuje, zaraz je co nieco rozwinę, ale wcześniej podam kilka przykładów użycia:
- Ich konnte nichts sehen, weil ich einfach ein/einen Blackout hatte. – Nie widziałem/am nic, bo mnie po prostu zamroczyło.
- In der Prüfung hat sie immer ein/einen Blackout. – Na egzaminie ona zawsze ma pustkę w głowie.
Wymowa słówka „Blackout” (czyta MattAT z forvo.com):
Powoli dochodzimy do sedna wpisu…
Wciągnąłem to słówko na listę Wort der Woche zainspirowany wiadomością jednego z czytelników bloga, Sebastiana. Pisze on w wiadomości:
Witam Panie Łukaszu (…). Chciałbym Pana prosić o pomoc czy miał Pan taka sytuacje, że znał Pan większość słów w języku niemieckim a jak przyszło do rozmowy to pustka w głowie ?
Przemyślałem to sobie chwilkę i doszedłem do wniosku, że przecież Sebastian boryka się z (niestety) bardzo pospolitym problemem. Odpowiedziałem mu więc:
Witam,
sam miałem do czynienia z tzw. pustką w głowie. Fachowo nazywa się to „blackout” i jest dosyć częstym zjawiskiem u uczących się na różnych poziomach zaawansowania. Podobnie jest np. z gramatyką. Ile razy dochodzi do sytuacji, że ćwiczenia rozwiązujemy idealnie a podczas rozmowy robimy błędy nawet w najprostszych konstrukcjach? To także normalne, chociaż nie powiedziałbym, że należy to cały czas tolerować. Przecież z błędami musimy walczyć i starać się ich pozbyć. Polecam więc rozmowy po niemiecku i jak najczęstszy kontakt z językiem, nie tylko poprzez ćwiczenia, ale też poprzez autentyczne materiały, które mamy wokół, np. niemieckie strony z wiadomościami, tekstami do słuchania czy filmami po niemiecku. Przecież nawet niemieckie filmiki na YouTube mogą nam przybliżyć język.
Przyczyna takiego „zacięcia” może też jednak leżeć głębiej, bo może być spowodowana jakimś ukrytym stresem czy też strachem przed popełnieniem błędu. To jest stosunkowo często pojawiający się problem u osób dorosłych, dzieci natomiast nie muszą się z tym borykać, bo one większość rzeczy robią spontanicznie i błędy nie są dla nich niczym, co mogłoby w jakikolwiek sposób zaszkodzić w relacjach z rówieśnikami. Dorośli natomiast wstydzą się swoich błędów i za wszelką cenę starają się ich uniknąć. Takie zachowanie wywołuje pewne napięcie oraz stres. Stres ten natomiast „wypłukuje” nam w jednej chwili całą wiedzę z umysłu i nagle nie wiemy co powiedzieć, chociaż przed chwilą było zupełnie odwrotnie. Tutaj może być już trudniej poradzić sobie z tym problemem, bo walka ze stresem jest nieraz bardzo długotrwałym i pracochłonnym zajęciem. Tutaj potrzeba czasem specjalisty a ja nie będę takiego zgrywał, bo nim po prostu nie jestem. Poza tym niewykwalifikowana osoba raczej nie może dawać tego typu rad publicznie.
Jeszcze jedna mała rada na koniec: niech język obcy na stałe wejdzie do Waszego życia, starajcie się chwytać wszystkiego, co macie wokół siebie. Jak byłem dzieckiem i zaczynałem uczyć się angielskiego, to czytałem sobie wszystko, co było po angielsku: od napisów na produktach do długich i skomplikowanych haseł w wielkim, czterotomowym słowniku języka angielskiego, chociaż to drugie nieraz mnie przerastało :)
Pewnie jest jeszcze co najmniej tysiąc sposobów, aby sobie jakoś pomóc w walce z „blackout’em”.
Podacie jakieś?
Fot. SXC.hu & dreamstime.org
komentarzy 6
Gdy słyszę to słowo, nasuwa mi się prędzej: urwany film (na skutek alkoholowego upojenia), krótkotrwała utrata pamięci :) z tego co sprawdziłam w dudenie, to jest to prawidłowy tok myślenia, również :)
Takie znaczenie też wchodzi w grę :) Jednak w dudenie nie znalazłem żadnego powiązania z alkoholem. Sprawdzałem w „Das große Fremdwörterbuch”, „Deutsches Universalwörterbuch” i „Die deutsche Rechschreibung”.
Według mnie jest to wymyślanie fachowych terminów na to co zawsze nazywaliśmy np. tremą:). Ktoś mógł dostawać w szkole z Niemca same piątki, ale jak przypadkiem na ulicy albo na dworcu prawdziwy Niemiec zapytał o drogą albo o połączeniu to się strzelało tzw. karpia i zaczynało jąkać nieskładnie posiłkując się angielskim, polskim, gestykulacją i głośnym, powolnym wymawianiem:).
Pozdrawiam
Coś w tym jest :) Chociaż tremę określiłbym raczej jako „drogę” do Blackout, bo to m.in. ona powoduje, że mamy pustkę w głowie.
Sytuacja, o której piszesz przydarzyła mi się kiedy po raz pierwszy miałem kontakt z Niemcami. Wynika ona może nie tyle z tremy, co raczej z tego, że niemiecki w szkole ma się nijak do prawdziwego, mówionego języka.
Pozdrawiam!
Też fakt. Podobnie jest też z angielskim i innymi językami w szkole. Chociaż wiele zależy też od nauczyciela, jednak niewielu z nich jest w stanie zrealizować coś ponad standardowy plan nauczania. A szkoda…