Dwa dni temu (tj. 03.01.2011) rozpocząłem na fanpejdżu niemiecki online na Facebooku wątek na temat pozytywnych i negatywnych emocji w stosunku do języka niemieckiego. Zaznaczyłem, że istnieje wiele stron, które są za promowaniem tego języka (np.: JĘZYK NIEMIECKI, Nauczyciele niemieckiego, Ich mag Deutsch, I like German, j’aime l’allemand, mi piace tedesco) oraz wiele takich, które są zupełnie przeciwko (np.: Nie idźmy dzisiaj na niemiecki!). Powiem więcej: są wręcz wrogo nastawione do niemieckiego. Moje pytanie brzmiało: ?Skąd tyle nienawiści do języka niemieckiego?? Wywiązała się krótka dyskusja, podczas której padały m. in. takie odpowiedzi:
może dlatego, że nikt nie potrafi go dobrze wytłumaczyć i zachęcić do jego nauki ? ;-)
– Paulina
Może stąd, że w szkole uczymy się go bo musimy, a nie dlatego że chcemy. Ja tak miałam w liceum :] – Beata
Niestety, historia w dalszym ciągu rzuca cień… Moje pokolenie wychowywało się jeszcze na Czterech Pancernych i Stawce Większej niż Życie… ;-)
– Agnieszka
@Paulina: musiałaś kiepsko trafiać na nauczycieli ;)
@Beata: ja matematyki, fizyki, chemii, geografii ani biologii też nie chciałem się uczyć a musiałem :] @Agnieszka: z tą historią to prawda, ile to ja razy słyszałem o germanizacji i zmuszaniu do poznawania języka wroga :/ trochę to smutne…
– niemiecki online
Okropnie smutne, genau! Cóż ci biedni dzisiejsi Niemcy mogą na to poradzić, że ich dziadkowie tak się zachowali? Bo to już nawet nie rodzice… Rodzice mojego męża np. kończą teraz po 80 lat i byli w tych „białych rocznikach” – za młodzi wtedy, żeby coś nabroić. Ci naprawdę okropni już dawno powymierali… Współczuję tym, którzy się wstydzą, że są Niemcami (a jest takich wielu), bo to nie ich wina i kropka.
Moja rodzina (rodzice, dziadkowie) też BARDZO ucierpieli przez Niemców. I co? Ja sama mam męża Niemca i żyję ;-)
– Agnieszka
ja tam do Niemców też nic nie mam i czekam na czasy, kiedy niesnaski przestaną występować na tak duża skalę, jak ktoś sobie się pokłóci, to niech się kłóci, ale wtedy narodowość nie ma znaczenia
– niemiecki online
w szkole faktycznie nie trafiłam na takiego, jedynie na jedną Panią która potrafiła zafascynować swoją mową, ale niestety jeżeli chodzi o przekaz wiadomości to już nie ;-) no ale teraz na studiach za to mam samych fajnych wykładowców którzy posiadają obydwie te zdolności ;-)
– Paulina
u mnie w technikum pół lekcji zajmowało czytanie pracy domowej, drugie pół zadawanie następnej.
Co do tematu to w duzej mierze przemawiają „urazy historyczne(wojna)” pewnie choć pani Agnieszka doskonale wyjaśniła że to błąd podchodzić w ten sposób.
Jest pewien autentyk z Media marktu:
„Klient podszedł do działu z grami PC i pracownik był blisko i zapytał czy może polecić mu jakąś dobrą strzelankę…
-Może Medal of Honor lub Call of Duty?
– A strzela sie w niej do niemców?Bo ja innej gry to nie chcę”
smutne i śmieszne :D
– Radosław
trochę mi żal takich ludzi, którzy nawet nie spróbowali się nigdy nauczyć choć jednego słowa po niemiecku, „bo przecież Niemcy nas mordowali” szkoda, że żadna z tych osób nie zauważyła, że to było jakieś 70 lat temu i mało to ma spólnego z obecnymi Niemcami, choć błędem byłoby nie przyznać, że są też małe wyjątki ;-)
a co do lekcji w szkole to u mnie przez całą lekcję robiliśmy 2 ćwiczenia, bo ciągle trzeba było powtarzać odmianę czasownika przez osoby, bo przecież jest to zbyt trudne by nauczyć się tego w ciągu 3 lat co nie ? ;D
– Paulina
Ja na początku nauki niemieckiego też nie miałem zbyt kolorowo, uczył mnie 80-letni ksiądz :) używał starych metod, żadnych aktywizacji, motywacji i takich rzeczy, po prostu 90% metody GÜM (Grammatik-Übersetzungsmethode), a czasowniki odmieniałem przez wszystkie czasy i tryby, tabelkę form mocnych i niereg. miałem w małym paluszku, na korepetycjach czytałem teksty akademickie i opracowywaliśmy zagadnienia, które miałem na studiach :) i nie narzekałem :)
– niemiecki online
Nienawiść do niemieckiego tłumaczy kilka czynników. Brak tolerancji dla obcego czyni grupę bardziej zwartą. Myślenie w rodzinie jest dziedziczone, stąd przejęcie nietolerancji od przodków. Skierowanie agresji na wyimaginowanego wroga jest jedną z wielu iluzji jakie tworzy umysł, tym też jest poszukiwanie kozła ofiarnego. Taka nienawiść zasłania również lenistwo, bo ludzie z natury są bardzo leniwi. Co za tym idzie nie chce im się myśleć i często nie mają swojego zdania, chętnie za to korzystają z cudzych przemyśleń. Osobiście nie wierzę w tłumaczenie „mój nauczyciel był zły” – to kolejna zasłona dymna. Innymi słowy nietolerancja jednoczy, tłumaczy, uwalnia, istny raj, tylko korzystać. ;)
– May
Myślę, że wiele zależy od nauczyciela. Ja – obcenie największa fanka niemieckiego w szkole – rozpoczynałam niem. w gimnazjum z taką „nudną babą” (zero życia, przynudzanie, gadanie o niemieckich kosmetykach…). Uciekałam z lekcji, kłóciłamsię z nauczycielką, ledwo zdawałam, niemiecki to był mój Hassfach i moja Hasssprache. Na ostatnie 2 lata gim. zmienił mi się nauczyciel na pełnego życia pasjonata, on potrafił mnie tym zainteresować i już w 3 gim. miałam szóstki. Teraz w liceum mam wspaniałą nauczycielkę (chociaż chyba to moja subiektywna opinia, bo inni za nią nie przepadają :o ), lubię niemiecki i właśnie przygotowuję się do II etapu olimpiady :D
– Kasia
A co Wy dodalibyście do tych wypowiedzi? Jakie były Wasze pierwsze wrażenia z językiem niemieckim? Jak wyglądają teraz? Lubicie niemiecki czy niestety nie możecie się do niego przekonać? Zapraszam do podzielenia się odczuciami!
komentarzy 30
Jeśli chodzi o niechęć to z pewnością wynika ona z przyczyn historycznych-obecnej nawet wśród młodego pokolenia, które wojny nie przeżyło. Miałem język niemiecki w liceum, ale wtedy mnie nie porwał-co wynikało z braku dobrej nauczycielki i znajomości niemieckich produktów kultury popularnej. Odkąd jednak zetknąłem się na YT z niemiecką kulturą(tą zwyczajną jak i bardziej tą bardziej kontrowersyjną) niemiecki mnie zainteresował. Utrzymuje również nieregularne kontakty z jednym Niemcem. Dlatego w ostatnie wakacje postanowiłem go sobie przypomnieć(samouczek) oraz pragnę zapisać się na kurs aby się doskonalić. Mało kto wie, że np. popularny wśród pokolenia moich rodziców zespół Alphaville jest niemiecki. Wynika to i z częściowo z tego, że śpiewali tylko po angielsku-nie znalazłem ich piosenek po niemiecku…
Twoja metoda jest moim zdaniem jedną z lepszych opcji na naukę języka. Zainteresowanie językiem obcym, które pojawia się bez większego przymusu to nasz najlepszy motywator. W szkole niewiele osób to osiąga, zazwyczaj dzieje się to o wiele później albo… wcale :/
Trzymaj tak dalej, zapisz się też na jakiś kurs, bo samodzielnie nie da się wszystkiego zrobić, nauczyciel też jest potrzebny.
@MmPcT: Żeby tylko Alpaville! Modern Talking, Scorpions, Boney M, Guano Apes i pewnie jeszcze kilka by się znalazło ;)
Co do źródeł niechęci do j.niemieckiego niestety zgadzam się w 100%. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Moja zdanie jest takie, że znajomość niemieckiego to świetny atut na rynku pracy. Naprawdę niewiele osób zna go lepiej niż w stopniu (zatrważająco) komunikatywnymi i tu trzeba upatrywać naszej szansy.
Mam nadzieję, że w końcu poznam tę gramatykę na tyle, żeby stwierdzić, że faktycznie wszystko ma swoje miejsce. Ale wiadomo, początki są trudne. Znajomość innych języków czasem mi pomaga, a czasem sprawia, że niemiecki wydaje się być skomplikowany – zwłaszcza jeśli porówna się odmianę rzeczowników, rodzajników itp. przez rodzaje, liczby i przypadki. Jakie to jest uproszczone w angielskim! A nawet we francuskim jest łatwiej, przynajmniej przypadków nie ma ;)
Z nadzieją czekam na wpis o nauce wymowy!
Pozdrawiam
Nie porównuj z angielskim, to język dla dzieci ;) porównaj lepiej z polskim (7 przypadków gram.) albo z węgierskim (29 przypadków)
;)
Jeżeli chodzi o naukę odmian to polecam próbę zmiany kolejności przypadków w tabelach. Dla mnie nauka stała się łatwiejsza kiedy jako pierwszy po Nominativie wpisałem sobie Akkusativ a na końcu Genitiv. Z nieznanych mi przyczyn zapamiętanie odmian w innej kolejności nie było dla mnie efektywne. Dobrze jest jeszcze układać sobie zwroty po polsku z wyrazów już znanych z niemieckiego w trakcie nauki np. der Bruder(brat), dem Bruder(bratu). Wtedy nabiera to logiki. Nie mam niestety doświadczeń z innymi językami oprócz angielskiego, ale wydaje mi się, że niemiecka gramatyka jest łatwiejsza chociażby z tego względu, że nie określa tak bardzo dokładnie jak angielska kiedy jest używany dany czas gramatyczny. Ja z niemieckiego muszę poćwiczyć odmianę przymiotnika oraz stronę bierną, z którą miałem podczas wakacji największe problemy.
Kolejność, o której wspominasz, jest teraz jedyną stosowaną w polskich podręcznikach do nauki języka niemieckiego. Wynika to z częstotliwości występowania poszczególnych przypadków gramatycznych: Nominativ i Akkusativ są po prostu najbardziej „popularne”.
Niedawno zaczęłam się uczyć niemieckiego, tak z własnego wyboru i bez wyraźnego przymusu. Kiedyś nie mogłam się do niego przekonać, bo ten język brzmi tak twardo i kanciasto ;) A jeśli chodzi o samą naukę, to niemiecki wydaje mi się dość trudny, być może dlatego, że uczę się go samodzielnie, a być może ze względu na dość zawiłą gramatykę. Ileż się muszę przegryzać przez koniugacje i deklinacje żeby skonstruować w miarę poprawne zdanie! To może zniechęcać, szczególnie dzieci w szkole, które same nawet nie wiedzą, dlaczego ktoś im każe się tego uczyć. No i ja osobiście mam diabelne problemy z wymową, jak na razie mam wrażenie, że prawie za każdym razem ten sam zbitek liter czyta się inaczej ;)
Samodzielna nauka dowolnego języka jest moim zdaniem dosyć trudna. Chociaż jeżeli już znamy jakiś inny język obcy, możemy korzystać z tej wiedzy podczas nauki kolejnego, np. niemieckiego.
Niemiecka gramatyka zawiła? Przecież tam wszystko ma swoje miejsce, można dosłownie ponumerować części zdania i w ten sposób tworzyć reguły gramatyczne :)
Co do wymowy: w przygotowaniu mam wpis ze wskazówkami, jak można jej się uczyć, więc cierpliwości ;) aha i powodzenia!
Po pierwsze chcialbym nauczyc sie j.niemieckigo ze wzgledu na to zeby pracowac w niemczech bo w Polsce to jast kompletne dno jesli chodzi o zarobki i godne zycie maja prezesi,dyrektorzy,poslowie itp.,a zwykly podatnik jest szmacony na kazdym kroku w tym kraju nie dba sie o rodzine o ludzi.Owszem nienawidze niemcow za 39 r. i zawsze tak zostanie ale co tu sie dzieje w kraju to przechodzi ludzkie pojecie.Nie dobze mi chyba zwymiotuje
Jeżeli masz głowę na karku, to postaraj się coś z tym zrobić. Przyznam, że ja też czekałem, szukałem i pracowałem w końcu za marne grosze. W końcu powiedziałem „dość!” i wziąłem swój los w swoje ręce :) A czy uważasz, że za granicą naprawdę jest tak pięknie i kolorowo? Poza tym czemu chcesz jechać pracować dla Niemców, skoro ich nienawidzisz? Tego nie mogę pojąć.
Szczególnie interesująca wydała mi się wypowiedź dotycząca języka rosyjskiego. Wiara w brak uprzedzeń dotyczących tego języka oraz narodu jest wielce optymistyczna. Wystarczy wybrać się do akademików dla obcokrajowców i posłuchać wypowiedzi Polaków…. Więcej informacji na ten temat w książce pod redakcją Teresy Walas „Steorotypen und Nationen”. Polecam.
Pozdrawiam serdecznie
Nie znałem tej książki, może w wolnej chwili zaglądnę ;) co do rosyjskiego: podtrzymuję swoją wcześniejszą wypowiedź i wstrzymam się z komentarzem :)
Pozdrawiam
Jeśli chodzi o uprzedzenia w stosunku do Rosjan, to bardzo łatwo jest się ich nabawić, gdy się trochę z tymi ludźmi pomieszka. Niestety. W akademiku miałam na piętrze (kuchnia wspólna) zaledwie kilku Rosjan, ale byli to najgorsi syfiarze (niestety, słowo „bałaganiarz” nie oddaje tego, jak wyglądało ich otoczenie), nie potrafili uszanować własności wspólnej, a najzabawniejsze było ich przekonanie o własnej wyższości nad nami, Polakami. Traktowali nas jak gorszych, a siebie bez mała jak rasę bogów. Od tej pory nie mogę znieść niczego, co się z Rosjanami wiąże – ich języka i ich samych.
Pozdrawiam
Nie odchodźmy od tematu, proszę :) Dyskusja jest na temat języka niemieckiego a nie Niemców czy Rosjan.
Łukasz,
jak by na sprawę nie patrzeć – przyczyniamy się i do zmiany wizerunku niemieckiego w Polsce i do reklamowania jego nauki i wynikających z niego korzyści… I o to chodzi ;-) !
Głęboko wierzę, że nasz „rynek pracy” – nauczanie niemieckiego – w najbliższych latach będzie przeżywał ogromny boom związany z otwarciem granic i przez to znacznie intensywniejszymi kontaktami polsko-niemieckimi.
Agnieszka
Zgadza się, „we are the future” :)
Co do wspomnianego „boomu” – też mam taką nadzieję, chociaż już teraz dzień wydaje się być czasami za krótki na nauczanie, ale jak to mówią: Vorrat nimmer schad’t ;)
Bylam 'germanizowana’ okolo 8 lat szkoly. Na sile. Nie chcialam sie tego jezyka uczyc, nie lubilam. ( I sie nie nauczylam)
Historia jest we krwi, mimo ze nie bylam wychowywana w zadnej wrogosci do narodu czy jezyka niemieckiego. Raczej w tolerancji, moja mama nawet bardzo czesto ogladala filmy niemieckie . Moj tata nawet ten jezyk zna w stopniu umozliwiajacym mu komunikacje .
Mimo tego swiadomosc zawsze i tak blokowala mnie przed tym jezykiem.
Jak mysle o tym teraz to jest to brzmienie jezyka + historia. Nie mozna powiedziec, ze pod wzgledem brzmienia jest wyjatkowo romantyczny.. Jezyk rosyjski jest 'gladszy’ co podejrzewam odpowiada za brak takiej nienawisci w tamta strone. Brzmienie jezyka niemieckiego z kolei od razu kojarzy sie tylko z jednym.. Oczywiscie do momentu kiedy zaczniemy sie dobrowolnie uczyc tego jezyka..
Wiem, ze niemcy sami w sobie to po prostu ludzie, tamte czasy minely, ale nie oszukujmy sie wielu z nich w dalszym ciagu nosi dume z powodu ich narodowosci. Czemu tak mysle? Dlatego, ze wielu niemcow przyjezdza na wakacje do Grecji. Wrecz w sezonie slyszy sie czesciej na ulicy niemiecki niz grecki. Wiekszosc jest bardzo sympatyczna, grzeczna, wszyscy sie usmiechaja, mowia dzien dobry do nieznajomych na ulicy. Ale juz np. idac nad morze – male dzieci biegna do innych malych dzieci pobawic sie. Normalne zjawisko. Grecy mimo, ze rodzice sie nie znaja nie maja nic przeciwko, zagaduja 'malego przybysza’, dziela sie zabawkami, rozmawiaja z rodzicami. Z kolei niemcy, odciagaja swoje dzieci od innych. A wlasciwie dzieci maja wyuczone, zeby nie bawily sie z obcymi dzieciakami. Nie wiem z czego to wynika. Owszem usmiechna sie, powiedza dzien dobry, ale odwracaja sie tylem do malutkich dzieci, ktore z ciekawosci do nich podbiegaja – nie jest sposob w ktory to opisuje wyolbrzymiony, jest tak na prawde. Rodzina niemiecka bawi sie tylko w swoim gronie i koniec.
Zdarza sie dosc czesto, ze niemcy przyjezdzajac do Grecji sa oburzeni, ze grecy nie znaja niemieckiego. Nie jest to wiekszosc, ale jest to odczuwalne zjawisko, niektorzy sa wyjatkowo zniesmaczeni tym faktem. Sami nie znaja angielskiego, przyjezdzaja do obcego kraju i sa oburzeni, ze nie wszyscy tubylcy umieja niemiecki.. Ogolnie sa grzeczni i kulturalni. Sa jednak pewnych kwesitach zamknienci na inne od niemieckiego otoczenie.
Ucze sie tego jezyka bo jest niezbedny, jest bardzo potrzebny i ceniony w Grecji. Nie palam jeszcze miloscia do niego. Owszem przekonalam sie do niego odrobine , lody przelamalo poznanie podobienstw miedzy jezykiem angielskim i niemieckim. Do nauki nie biegne z wielka checia, raczej mysle, ze kiedy zaczne go uzywac to wszystko sie odmieni i spodoba mi ten jezyk. To jedyna motywacja, ktora mam.. Ale walcze dalej walcze z niemieckim i oswajam sie :)
Tak na marginesie bo moze to nie wynika bezposrednio z mojego komentarza- nie jestem nastawiona negatywnie do narodu ani do jezyka, po prostu nie palam do niego miloscia i wewnetrznie mimo woli blokuje sie przed nim. Niemcow ogolnie lubie.
Dzięki za wyczerpujący komentarz i ukazanie realiów w wakacyjnych stosunkach niemiecko-greckich :) Nigdy bym sobie nie pomyślał, że Niemcy, będąc w innym kraju, będą czepiali się tego, że ktoś w tym właśnie kraju nie zna ich języka. Rozumiem, że wymagają tej znajomości od przyjeżdżających do Niemiec, przede wszystkim do pracy.
Nie chcę tu nikogo bronić, ale sytuacje, które przytoczyłaś, mogą przytrafić się moim zdaniem każdej narodowości, gdyż w każdym narodzie znajdzie się grupa osób, które zupełnie inaczej podchodzą do otaczającego świata. Mogą być wrogo nastawieni, mogą być egoistyczni czy niezbyt otwarci na kontakty z innymi. Może ta „zabawa we własnym gronie” to pewna próba ochrony własnej rodziny, może w ten sposób (niejako trochę zbyt wyolbrzymiony) Niemcy próbują chronić siebie i swoje dzieci, nie wiem, ale taka myśl przeszła mi przez głowę, gdy czytałem Twój komentarz.
Zastanawiające, że Polacy nie mają takich uprzedzeń wobec Rosjan i języka rosyjskiego (który, jak zauważyłam, przeżywa dziś mały renesansik). Wg mojej subiektywnej opinii „Ruscy” byli w historii „gorsi” niż Niemcy, a przecież i dzisiaj ten kraj jest (w odróżnieniu od porządnych, demokratycznych NIemiec) nie do końca w porządku ;] Mimo to nikt nie ma nic przeciwko nauce rosyjskiego, zaś niemiecki zazwyczaj wywołuje drgawki.
Ja niestety z rosyjskim nie mam nic wspólnego, więc trudno jest mi poruszać ten temat, chociaż też ostatnio zauważyłem zwiększone zainteresowanie tym językiem, zarówno ze strony pracodawców jak i pracowników (patrząc pod kątem zawodowym). Nie chcę natomiast porównywać Niemców z Rosjanami i dochodzić, kto jest bardziej winny. Ja im wszystkim całe te krzywdy wybaczyłem :)
Chociaż patrząc na obecną politykę obydwu państw, to właśnie Rosja jest w moich oczach takim trochę „kombinatorem”.
Już nie wnikam, kto był gorszy i dlaczego. Dzisiaj to już nie powinno mieć znaczenia. Na rosyjski naprawdę jest „boom” – może dlatego, że już ludzie trochę odetchnęli po tej całej obowiązkowej nauce ruskiego za PRL-u. Poza tym, ten język coraz częściej ląduje na liście „języków przyszłościowych”. A niemiecki? Wg mnie warto go znać, choćby dlatego, że jest drugim językiem UE czy choćby z powodu sąsiedztwa z niemieckim obszarem językowym. A w mojej ”branży” (muzyka organowa) to już w ogóle wszystko bazuje na niemieckim. Dlatego go wybrałam ;)
Może ten obowiązek uczenia się języka tak zraża do niemieckiego, ale gdyby patrzeć tylko pod tym względem, to pewnie z 80% przedmiotów byłoby znienawidzonych :] a może tak właśnie jest w szkołach… :/
Kasiu, dobrze, że niemiecki przydaje Ci się Twojej „branży”, zawsze to dodatkowa motywacja ;) pozdrawiam i życzę sukcesów!
Większość Polaków ma we krwi, że wszystko co niemieckie to złe, i tak naprawde ja ich rozumiem. Ale to są stereotypy, które trzeba zlikwidować, przecież wojna juz dawno się skończyła. A może doda Pan kiedyś wypowiedzi Niemców o Polakach? ;)
A ja właśnie ich nie rozumiem, bo jak sama wspomniałaś „wojna już dawno się skończyła” i nie można patrzeć na współczesność tylko i wyłącznie przez pryzmat wojny. O relacjach polsko-niemieckich i niemiecko-polskich pisałem jakiś czas temu ( http://www.grin.com/e-book/134492/deutsch-polnische-verhaeltnisse ), może tutaj będzie coś więcej o tym, co Niemcy myślą o nas ;)
Zgadzam się z tą wypowiedzią. Jeżeli od małego ktoś słyszy, że Niemcy są źli a niemiecki to straszny język + pewnie gestykulują rękoma to jak potem można taki język polubić? W każdym bądź razie będzie trudniej.
A ja z kolei bardzo chętnie poruszyłabym właśnie temat uprzedzeń, ponieważ uważam, że jest to podstawowy problem. Mało tego z punktu widzenia psychologii stereotypy aktywują specyficzny tryb przetwarzania, którego bardzo łatwo można się doszukać nawet w zamieszczonych powyżej wypowiedziach. Co o tym sądzicie?
Te wszystkie stereotypy to po prostu przykra sprawa, kiedyś badawczo podchodziłem do tego problemu i zauważyłem, że w polskim (ale też niemieckim) społeczeństwie jest wiele uprzedzeń, które są czysto stereotypowe. Czasem ludzie nie dochodzą prawdy, po prostu tak jest i już. Wszystkie te stereotypy dostarczane są nam niestety nawet przez media czy Internet. Spójrzmy przykładowo na reklamę Media Markt, w której kilku Polaków okrada sprzedawców ze spodni :/
Zaciekawiło mnie w Twoim komentarzu „aktywowanie specyficznego trybu przetwarzania” :) możesz to rozwinąć?
Beata napisała, że wynika to z racji, iż ludzie się go uczyć muszą, a niekoniecznie chcą. Sądzę, że jest w tym sporo racji. Trudno tak naprawdę wpoić 10-latkowi, że język obcy będzie mu do czegoś potrzebny – nie widzi on więc potrzeby jego opanowania i jednocześnie narasta w nim nienawiść do danego języka. Z młodzieżą jest podobnie – jak byłem w liceum nikt tak naprawdę nie czuł potrzeby nauki niemieckiego, bo nie miał pojęcia gdzie go wykorzystać.
W niemieckim dochodzi jeszcze to, że jest nieustannie porównywany z angielskim, który jest powszechnie uważany za język łatwiejszy i bardziej przystępny (czy to prawda to już temat na dłuższą dyskusję).
Trzecim wreszcie powodem są subiektywne odczucia – niektórym po prostu ten język się nie podoba. Dla mnie brzmi on pięknie, choć nadal gorzej niż plattdeutsch, niderlandzki, afrikaans czy duński – języki raczej nie uważane powszechnie za ładne ;) Z kolei nie podoba mi się włoski i hiszpański – ot, kwestia gustu, która nie ma nic wspólnego z tym, czy mam jakieś uprzedzenia do Włochów czy Hiszpanów.
Czwarty powód to faktyczne uprzedzenia Polaków, które wolałbym zostawić bez komentarza…
„a niekoniecznie chcą” – i tutaj ukłon w stronę nauczycieli, aby potrafili spojrzeć na swoje podejście krytycznie i przestawić sposób myślenia i działania. Tylko wtedy mogą liczyć na efekty swojej pracy, tylko wtedy motywacja będzie udana i tylko wtedy będzie można przekonać dzieci/młodzież do języka niemieckiego. Ja np. mam ucznia, który na pierwszych zajęciach szczerze powiedział mi, że nie lubi niemieckiego a ja mu powiedziałem, że zrobię wszystko, aby zmienił swoje zdanie…i udało mi się :) teraz chętnie mówi na temat różnych zagadnień, potrafi śmiać się z popełnianych błędów, nie załamuje się jak mu coś nie wychodzi. Nie musiałem mu tłumaczyć, że niemiecki MOŻE się mu kiedyś przydać, ale napomknąłem, że mało kto się nad tym zastanawia, bo kto w wieku gimnazjalnym wie na 100%, gdzie będzie w przyszłości mieszkał czy pracował.
Całe szczęście, że nie ma uprzedzeń do Niemców jako narodu :)