Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dnia 20 sierpnia 2010 roku klasy gimnazjalne, w których obowiązuje nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego, mają obowiązek udziału w realizacji gimnazjalnego projektu edukacyjnego. Pod tym pojęciem nie kryje się nic innego, jak zespołowe, zorganizowane i zaplanowane działanie uczniów, mające na celu rozwiązanie jakiegoś problemu z zastosowaniem różnych metod. Z praktycznego punktu widzenia wygląda to mniej więcej tak: uczniowie dobierają się w grupy (2-6 osobowe) według własnych upodobań i preferencji , a następnie , spośród zaprezentowanych przez nauczycieli tematów wybierają ten, który najbardziej odzwierciedla ich zainteresowania i zaczynają pracę nad projektem, którego koordynatorem jest nauczyciel będący autorem wybranego przez uczniów tematu.
Proste? Niekoniecznie. Czasochłonne? Bez wątpienia. Pracochłonne? A jakże! Przewidywalne? W żadnym wypadku. Twórcze? Jak najbardziej.
W momencie wejścia rozporządzenia w życie pojawiło się mnóstwo pytań, spekulacji, generalnie zrobił się szum, wszystkich ogarnęła panika, w kuluarach szkolnych zapanował chaos. Nie wszyscy tak do końca wiedzą, co dokładnie autor miał na myśli. Są szkoły, które podjęły się tego wyzwania w tym roku, inne czekają na wrzesień, z nadzieją , że nauczą się na błędach poprzedników. Jaki będzie bilans? Nie wiadomo?. W związku z tym ponawiam pytanie, czy tytułowy gimnazjalny projekt edukacyjny jest szansą czy też zagrożeniem?
Zależy, z której strony patrzeć?. Jeśli bowiem skupimy się na ciemnej stronie mocy, czyli spojrzymy na temat projektów z perspektywy nauczycieli zapracowanych, zawalonych stosem papierków i dodatkowych godzin oraz uczniów, których grafik dnia jest przeładowany do granic ich możliwości, to oczywiście, cały ten pomysł jawi się jako ogromne ZAGROŻENIE ich dotychczasowego, jakże już teraz niespokojnego bytowania. Jednak, gdy spojrzymy na ten sam problem z nieco szerszej perspektywy, porzucając na chwilę nasze ego, otwiera się przed nami druga strona, o wiele jaśniejsza.
Gimnazjalny projekt edukacyjny pozwala wyjść z więzienia schematycznego i szablonowego myślenia. GPE uwalnia kreatywność, pomysłowość i spontaniczność uczniów. Nagle okazuje się, że uczniowie, których znaliśmy do tej pory, są zupełnie inni: są twórczy, mają wiele pomysłów, niespożyte pokłady energii oraz mnóstwo wolnego czasu.
Moja szkoła postanowiła stawić czoło nowym wyzwaniom i prężnie ruszyliśmy z ideą GPE: najpierw pomysły, potem tematy, następnie realizacja z grupami, aż w końcu prezentacja mniej lub bardziej publiczna. Ja pracowałam z dwoma grupami: pierwsza grupa miała temat ?Jak ciekawie spędzić wakacje w krajach niemieckojęzycznych??, druga natomiast: ?Czy języka niemieckiego można się uczyć poprzez zabawę? ? inscenizacja wybranej bajki w języku niemieckim.? Z obiema grupami pracowałam praktycznie 4 miesiące. Na początku stworzyliśmy harmonogram działania, aby każda grupa wiedziała co, jak, na kiedy i dlaczego. Był to okres ciężkiej, ale jakże rozwijającej pracy. Ponieważ lubię niebanalne rozwiązania, ważnym punktem był dla mnie pomysł na prezentację i całą aurę wokół niej. Przede wszystkim do tego zachęcałam i motywowałam uczniów: projekt to nie jest taka zwykła prezentacja, typu pokaz slajdów i pokazanie ich innym. Ważne było, aby wykorzystać jak najwięcej metod, technik, narzędzi oraz talentów poszczególnych uczniów. Pierwszy temat osadzony został w realiach biura podróży, była wygrana w lotka, plik 200-złotówek, ręcznie wykonane mapy, transparenty, prezentacje w programie Power Point, ulotki, koszulki. Całość składała się w jedną spójną całość. Drugi temat dotyczył inscenizacji bajki i pokazania, że niemieckiego można się uczyć poprzez zabawę. Tutaj także trzeba było się wysilić: poprzez wymyślenie historii dla naszego projektu, napisanie scenariusza, przetłumaczenie go na język niemiecki, dokonanie podziału ról, wyboru podkładu muzycznego, przerobienia dźwięków i poskracanie utworów na potrzeby scenariusza, przygotowanie dekoracji i strojów, aż po ćwiczenie gry aktorskiej. I tutaj uczniowie mnie również nie zawiedli: oprócz opracowania scenariusza Czerwonego Kapturka postanowili także wpleść historię życia Braci Grimm. Aby nasza komunikacja w ramach grup przebiegała sprawnie bez konieczności ciągłego zostawania w szkole po lekcjach, utworzyłam dwie oddzielne grupy na facebook?u, które stały się dla nas miejsce strategicznym: tutaj uczniowie dyskutowali ze sobą, przesyłali mi zdjęcia wykonanych zadań, teksty, dźwięki, ogólnie informowali o postępach.
Były to dla mnie, jako nauczyciela/koordynatora, fantastyczne 4 miesiące pracy. Oczywiście, nie obyło się bez sytuacji kryzysowych, ale przecież między innymi na tym polega praca zespołowa: są momenty rozwoju, gdzie wszystko idzie naprzód z prędkością strzały, ale są też dni załamania, regresji, kiedy to mamy wrażenie, że nic nam dalej nie wyjdzie. Pojawiają się sytuacje, których nie da się przypisać do żadnych z wcześniej wyuczonych regułek czy też definicji, trzeba działać tu i teraz, aby wybrać najlepszy dla wszystkich wariant. Pomimo, że te cztery miesiące kosztowały mnie sporo dodatkowego wolnego czasu, praca z uczniami sprawiła mi niesamowitą przyjemność. Obserwowanie, jak starają się porozumiewać, jak powoli stają się zgraną grupą, jak zaczynają się konstruktywnie krytykować, jak czasem krzykną – bezcenne, a gdy podglądałam ich próby i słyszałam, jak sobie doradzają, jak się nawzajem poprawiają ? to cieszyłam się, jak dziecko;). Cel został osiągnięty ? uczniowie współdziałają i tworzą coś swojego, moja rola się skończyła, teraz przyszedł ich czas i o to właśnie w tym wszystkim chodzi: o stworzenie uczniom przestrzeni i warunków do działania.
Nie jest łatwo wyjść ze schematów. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to proste ani natychmiastowe, ale wiem, że jest to możliwe.
Musimy pozwolić uczniom działać, musimy dać im przestrzeń do rozwijania ich talentów i pomysłów. Musimy dać im szansę na pokazanie swoich różnych ?wcieleń?, aby nauczyli się wychodzić poza utarte schematy i przekraczać własne granice oraz pokonywać słabości. Przecież takie życie czeka ich w przyszłości. Musimy wpuścić do budynków szkolnych świeże powietrze.
Szkoła ma stać się dla uczniów wielopasmową autostradą prowadzącą do każdego celu, a nie zatłoczoną drogą jednokierunkową, z której najlepiej chce się zawrócić.
W załączeniu mogą Państwo zobaczyć fragment prezentacji oraz zdjęcia z moich projektów. Zapraszam do dyskusji na temat gimnazjalnych projektów edukacyjnych, czy Waszym zdaniem stanowią zagrożenie czy są szansą?
Galeria zdjęć z realizacji projektu
Podczas realizacji Gimnazjalnego Projektu Edukacyjnego w Gimnazjum nr 3 w Pielgrzymowicach nakręcono także poniższy materiał wideo.
Rotkäppchen – Czerwony Kapturek – gimnazjalny projekt edukacyjny – wideo
Czerwony Kapturek po niemiecku – wideo – wersja 2
—
Materiały nadesłała Marta Florkiewicz-Borkowska z Gimnazjum nr 3 w Pielgrzymowicach.
komentarzy 17
Witam, przekopuję już drugi tydzień internet w celu znalezienia przedstawienia teatralnego na konkurs „Małych form teatralnych w j. niemieckim” – szkoła podstawowa. Tematem przewodnim ma być Winter bądź Weihnachten. Co prawda mam już jeden scenariusz na oku „Der Weihnachtsmann hat sich verliebt” ale nie jestem za bardzo do niego przekonana. Natknęłam się na tę stronę właśnie w czasie poszukiwań i jestem pod wrażeniem. Mam też nadzieję, że dobrze trafiłam. Pozdrawiam
@Mika: Niczego się nie bój, do odważnych świat należy ! Zobaczysz jakie tematy pracy nauczyciele wystawili i który Cię najbardziej zainteresuje. Z pewnością nie będziesz miała problemu z podjęciem decyzji, bo wybór jest duży. Piszesz równie o braku czasu na realizację projektu i spotkania z przyjaciółmi, to nie jest przeszkoda. Jeśli zbierzecie się grupką przyjaciół, albo po prostu osób lubiący się to naprawdę nie zła zabawa. Moja grupa miała największą liczbę osób, wiadomo były różne problemy, z którymi sobie poradziliśmy, ale czas realizacji projektu na zawsze zostanie w mej pamięci. Te spotkania wieczorami, żarty, wspólna zabawa… ale również motywacja do pracy. Mimo, że np. nie otrzymalibyśmy oceny takiej jak by się nam marzyła (chociaż chyba dostaliśmy max), to na pewno nigdy nie będę żałowała czasu poświęconego na projekt z przyjaciółmi. Można łączyć przyjemne z pożytecznym ! Tak jak Pani Marta już napisała, podczas naszych spotkań projektowych robiliśmy dużo zdjęć i kręciliśmy filmiki, co można było zobaczyć w zakończeniu projektu, a właśnie jednocześnie mamy świetną pamiątkę. Dobra już kończę, bo się trochę rozpisałam…
@Mika: Myślę, że Twoje obawy są jak najbardziej normalne i każdy je ma i na pewno będzie miał. Ja także takie miałam, i moi uczniowie także. Jasne, że trzeba poświęcić dodatkowy czas, ale pomyśl bardziej o pozytywach tego wszystkiego, wtedy będzie Ci prościej zabrać się za wszystko z odpowiednim nastawieniem. Będziesz spędzała czas z rówieśnikami, będziecie mieli okazję poznać się jeszcze bardziej, spędzicie ze sobą niezapomniane chwile, dużo więcej nauczysz się przez takie działanie aniżeli przez pisanie pracy czy też wkuwanie tekstu na pamięć…a czas? Powiem Ci, że ja jako nauczyciel też nie mam go za wiele, ale uwierz mi, że można to wszystko jakoś poukładać, aby wilk był syty i owca cała. Moi uczniowie z innej grupy udokumentowali swoją pracę nad projektem edukacyjnym robiąc zdjęcia i filmiki – teraz mają pamiątkę do końca życia. Ważne, abyś wybrała dla siebie odpowiedni temat – to już połowa sukcesu;) Życzę Ci owocnej pracy i dużo dużo sukcesów. Może za jakiś czas to Ty się pochwalisz swoimi efektami? Pozdrawiam Cię serdecznie.
Pracuję w gimnazjum i na początku podchodziłam do tego pomysłu sceptycznie, ale przyznam, że wyszło całkiem fajnie. Zrealizowaliśmy w tym roku 15 projektów i każdy był inny. Zaletą tego typu pracy jest duża swoboda i wielkie możliwości, oczywiście o ile nauczyciele nie zdominują swoich uczniów i dadzą im wolną rękę, są obserwatorami i doradcami. Myślę, że to jeden z niewielu pomysłów pani minister, który ma sens.
A może chciałabyś się podzielić wrażeniami i materiałami podobnie jak Marta? Chętnie Zobaczę efekty innego projektu, z innej szkoły. Myślę że czytelnicy też nie mieliby nic przeciwko ;)
klar :) To dobry pomysł, postaram się to zrobić jak najszybciej.
Odpowiedź poszła :) czekam na materiały.
Materiały wysłane. Czekam na opinię. : D
Łukaszu,
rzeczywiście złym słowem określiłem to co miałem na myśli, w efekcie wyszedł nieprecyzyjny wpis.
Rzecz jasna chodzi o nabywanie umiejętności. Nawet poszedłbym jeszcze w kierunku – rozwijania zainteresowań, szczególnie niestandardowych, na które w klasycznym modelu szkolnym, nie było dotąd miejsca.
To jednocześnie odpowiedź do wpisu Miki, bo uważam, że właśnie taki rodzaj rozwoju jest w stanie przynieść o wiele więcej korzyści uczniowi, niż niejednokrotnie lekcje, kółka czy wszelkiej maści pozalekcyjne zajęcia (nie negując ich pożyteczności).
W kontekście projektów chciałbym zwrócić jeszcze uwagę, na niespotykany dotąd rozwój zastosowania wszelkich technik multimedialnych.
Teraz to już alles klar ;) Wiedza? Owszem, ale wzbogacona właśnie o umiejętności i rozwój osobisty, który, jak słusznie zauważyłeś, był raczej pomijany w szkołach. Poza szkołą raczej trudno jest o taki rozwój, przede wszystkim jedynie w gronie przyjaciół, bo zawsze jest potrzebny ktoś, kto wskaże właściwą drogę i wesprze w razie problemów czy niejasności.
Co do technik multimedialnych, to mam nadzieję, że będą one wkrótce domeną nie tylko projektów gimnazjalnych, ale szkoły w ogóle. Mam też nadzieję, że nie damy się przez to zwariować, bo tak naprawdę dzieci i młodzież, bez umiejętnego korzystania z tych udogodnień, mogą stracić zamiast zyskać. Chodzi mi przede wszystkim o ograniczony rozwój zdolności manualnych (głównie w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym) oraz o zanik umiejętności postrzegania świata NIE przez pryzmat nowoczesnych technologii.
Witam , obecnie jestem w 2 klasie gimnazjum i od września zaczynamy projekty , a właściwie najpierw msimy się zdecydować jakie tematy wybrac . Powiem szczerze , że trochę mnie to przeraża bo nie dokońca wiem co chcę wybrać , może coś o ekologii – no nie wiem .
Oczywiście są plusy tych projektów , ale też minusy bo kończąc lekce o 14:00 + jakieś zajęcia dodatkowe np. kółka angielskiego , niemieckiego itp. mamy niewiele czasu na spędzanie czasu z przyjaciółmi , a co dopiero robienie projektu , na który trzeba poświęcić kilka miesięcy . Zobaczymy co będzie za kilka lat może to się sprawdzi , może nie . pozdrawiam :)
Myślę, że sprawdzi się to znacznie szybciej niż za kilka lat, przynajmniej tak to powinno wyglądać. Pierwszy rok zawsze jest najtrudniejszy, później będzie „z górki”. Tutaj wiadomo: są zwolennicy i przeciwnicy, można szukać dobrych i złych stron projektów, ale uważam, że nie ma to na tym etapie sensu.
Rozumiem Twoje obawy o zmniejszenie ilości czasu wolnego, ale uwierz mi, na tym możesz skorzystać, bo nauczysz się wielu nowych i interesujących rzeczy ;) Poza tym masz wakacje, o czym w przyszłości będziesz mogła tylko pomarzyć ;)
Mozolnie, ale w końcu edukacja zmierza w kierunku kształcenia dla wiedzy. Projekty edukacyjne mogą być, lub już są ? machiną napędzającą ten pozytywny proces. I jeśli zostało postawione pytanie, czy projekty są szansą czy też zagrożeniem, odpowiedź (już na podstawie pewnego doświadczenia) nasuwa się jedna – to ogromna szansa!
„Kształcenie dla wiedzy” nie brzmi moim zdaniem zbyt korzystnie. Dzisiaj mamy wielu ludzi, magistrów, doktorów z naprawdę ogromną wiedzą, ale brakiem umiejętności jej wykorzystania. Starałbym się odchodzić od modelu nabywania samej wiedzy, liczą się przecież umiejętności praktyczne, oczywiście oparte na wiedzy. Przykładowo co miałbym z tego, że skończyłbym studia nauczycielskie, zaszedł do szkoły, stanął przed uczniami i nie potrafiłbym podzielić się z nimi swoją wiedzą?
Chociaż Zbyszku może miałeś na myśli coś innego, tak jednak zrozumiałem pierwsze zdanie. Później już piszesz o pozytywnych stronach, ale pierwszą częśc Twojej wypowiedzi określiłbym raczej jako coś wręcz negatywnego w kontekście edukacji.
Wg mnie projekt edukacyjny ma same plusy, zalety. Uczy nas czegoś nowego, czego dotychczas nie wykonywaliśmy, m.i. współpracy w grupie, odkrywania swoich talentów. Projekt daje także możliwość zintegrowania grupy.
No niewątpliwie ma wiele zalet, też jestem tego zdania :) Wiadomo, że realizacja tego typu przedsięwzięć jest znacznie bardziej czaso- i pracochłonna niż przygotowywanie tradycyjnych lekcji języka niemieckiego, ale efekty są powalające! Wniosek z tego, że warto. Korzyść mają nauczyciele, uczniowie i właściwie cała szkoła, bo na takim przedstawieniu uczą się wszyscy, łącznie z widzami.