Mimo że nie przepadam za wszelkiego rodzaju anglicyzmami w języku niemieckim oraz polskim, chociaż wiem, że są one nieuniknione, to pomyślałem, że dzisiejsze Wort der Woche może być takim właśnie anglicyzmem. Zdecydowałem się na to także dlatego, że dotyczy ono dziedziny, która jest mi prawie tak samo bliska jak język niemiecki, mianowicie komputerów i Internetu. Słowo downloaden znaczy ściągać coś z Internetu i ma także swój ?czysty? niemiecki odpowiednik, który brzmi herunterladen. Obydwa czasowniki są rozdzielnie złożone, czyli przedrostki down- oraz herunter- muszą stać na końcu zdania pojedynczego. Jeżeli pojawi się w wypowiedzi przykładowo czasownik modalny, downloaden stoi na końcu zdania w formie bezokolicznika.
Der Kuckuck ? kukułka…ten oto z pozoru niewinny ptaszek, ale tylko z pozoru, bo należy do tzw. pasożytów lęgowych, które same nie wychowują swoich małych, ale podrzucają je do gniazd innych ptaków, dostał się do jednego z wykrzyknień w języku niemieckim. Takie to leniwe stworzenie z tej kukułki, ale też niesprawiedliwe i w gruncie rzeczy złe, w końcu nawet na własne dzieci nie ma czasu ani ochoty. Może dlatego Niemcy, gdy tylko się czymś zdenerwują lub gdy coś im nie wychodzi, krzyczą ?Zum Kuckuck!?, co w tłumaczeniu na język polski daje nam ?Do diabła!? lub ?Do licha!?. Dosłownie mamy ?Do kukułki!?, ale oczywiście w ten sposób nie należy tego tłumaczyć :)
Moim skromnym zdaniem nie ma drugiego takiego języka jak niemiecki, jeżeli chodzi o tworzenie wszelkiego rodzaju słów (wielokrotnie) złożonych. Jak przeczyta to jakiś poliglota i nie będzie się zgadzał z moją opinią, zachęcam do komentowania. Dlaczego mówię o słowach złożonych? A dlatego, że dzisiejszym „Wort der Woche” jest słówko winterfest. Ma ono dwa elementy: Winter ? zima oraz fest ? stały, silny, niezłomny, mocny. Połączenie tych dwóch słów tworzy niemiecki odpowiednik polskiego przymiotnika zimoodporny. Słówko jak znalazł, jeżeli spojrzeć na panujące na zewnątrz warunki atmosferyczne :) Na winterfest natknąłem się czytając artykuł na Spiegel Online o sytuacji na niemieckiej kolei. Polska zresztą boryka się z podobnymi problemami…niestety.
Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, kim jest ranny ptaszek. Nie ranny w znaczeniu „uszkodzony”, ale ranny, bo wstaje skoro świt :) Bycie rannym ptaszkiem to niewątpliwa zaleta, bo kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje (Morgenstunde hat Gold im Munde). Poza tym jak wstaniemy wcześniej, to mamy dłuższy dzień, można zrobić więcej pożytecznych rzeczy, nauczyć się czegoś (np. niemieckiego), później także dłużej odpocząć :) Taki Frühaufsteher jest więc bardziej do przodu niż przykładowo śpioch (die Schlafmütze).
Ktoś z Was powie: Halo, halo, proszę cię bardzo, ale „knajpa” po niemiecku to po prostu „die Kneipe”. I mielibyście całkowitą rację, jednak mi chodzi tutaj o austriacki odpowiednik tego słówka, chociaż pojawia się ono także w Bawarii. Znana jest też forma „Beisel”. Istnieje poza tym wiele innych różnic między językiem niemieckim w Niemczech a w Austrii. Kiedyś dyskutowałem na ten temat z Austriaczką i wyszło nam z tej rozmowy kilka ciekawych rzeczy. Oczywiście nie zaczynałbym tematu, gdybym wcześniej nie miał go na Landeskunde ;) Zastanawiam się przy okazji tego słówka, skąd w języku polskim określenie „bajzel” (chodzi o bałagan, zamieszanie). Wymowa jest bardzo podobna, prawie identyczna, ale knajpa i bajzel? Sam nie wiem. Czyżby chodziło o bałagan, jaki mamy czasem w knajpach? Szczególnie po dłuższej imprezie :] A tak na poważnie, etymologia wskazuje na bezpośrednie zapożyczenie z niemieckiego.
Die Pfefferminze jest dzisiaj naszym słówkiem tygodnia. Wybaczcie znowu dwutygodniową przerwę, ale natłok obowiązków czasami uniemożliwia mi regularne aktualizowanie bloga. Die Pfefferminze oznacza miętę pieprzową (jak już zdążyliście zauważyć w tytule wpisu). Zapewne nieraz piliście herbatkę na bazie tego ziółka, nieprawda? :) We wpisie znajdziecie przykłady użycia słówka w zdaniach (wraz z tłumaczeniem na język polski) oraz wymowę (czyta Mravinszky z portalu forvo.com).