Jednym z podstawowych elementów poprawnej niemieckiej wymowy (zobacz też: Alfabet niemiecki z wymową) jest prawidłowe wydłużanie oraz skracanie samogłosek. Fenomen bycia samogłoską krótką czy długą (dziwny początek zdania, wiem) pojawia się w języku niemieckim w przeciwieństwie do języka polskiego. Chodzi po prostu po to, że samogłoski długie wymawia się dłużej, a krótkie … tak, tak, dokładnie – krócej. OK, ale jak rozpoznać czy dana samogłoska jest krótka, czy długa? Tutaj potrzebna nam będzie umiejętność dzielenia wyrazów na sylaby. Przyda się to także przy ich przenoszeniu do następnej linijki podczas pisania. Żeby było jasno i przejrzyście, to wypunktuję elementy, na które trzeba zwrócić uwagę:
„Deutsche Sprache, schwere Sprache” – głosi pewne niemieckie przysłowie, chociaż zupełnie się z nim nie zgadzam :) Język niemiecki da się lubić, wystarczą chęci i cierpliwość. Jednak jedna rzecz jest według mnie niemożliwa do nauczenia, chodzi mi mianowicie o dialekty niemieckie. Dlaczego niemożliwa? A dlatego, że nawet sami Niemcy mają z tym problem, czego dowodem jest następujące zdanie, które przeczytałem na Deutsche Welle: „Bayrisch ist für einen Friesen Chinesisch und umgekehrt.” I wszystko jasne, dialekty są jak Chiński dla Niemców z różnych regionów kraju. Inną sprawą jest fakt, że dialekty raczej nie będą nam potrzebne w codziennym życiu, w zupełności powinien wystarczyć Hochdeutsch. Z tego też powodu zawsze powtarzam na zajęciach, że nikogo nie nauczę dialektów, bo po prostu ich nie znam, tzn. wiem jakie są, ale zupełnie nie potrafię się nimi posługiwać. Moi uczniowie, którzy mieszkają w Niemczech, w różnych regionach, często wspominają o dialektach, że to wymawia się tak, a to inaczej. Polecam też ciekawą stronkę z interaktywną mapą Niemiec, gdzie możecie posłuchać autentycznych nagrań różnych dialektów.
Przygotowałem Wam krótki słownik audio-wideo-tematyczny do działu związanego z mieszkaniem: „Meble i pomieszczenia – Möbel und Räume”. Na blogu jest już prezentacja prezi do tego tematu, ja natomiast chciałem całość trochę urozmaicić. W słowniczku zupełnie zrezygnowałem z języka polskiego, znaczenie słów można wywnioskować z załączonych zdjęć. Dodatkowo całość uzupełnia nagranie wymowy każdego słówka. Wykorzystałem tutaj audio z serwisu forvo.com, nie nagrywałem nic samodzielnie, może kiedyś ;)
Cukierki (Bonbons), lizaki (Lutscher), czekolada (Schokolade), ciastka (Kekse)… kto z nas ich nie lubi :) Niektórym pomagają w poprawie samopoczucia, innym to samopoczucie psują, bo negatywnie wpływają na figurę, mi natomiast służą za przyjemny deser (der Nachtisch) po posiłku, czasami jako przekąska (die Zwischenmahlzeit). Tym słodkim wstępem chciałbym przejść do sedna wpisu. Dzisiejszym Słówkiem Tygodnia jest czasownik naschen – łasować, jeść słodycze, zajadać się słodyczami. Jest to dosyć ciekawe słówko, gdyż może występować jako czasownik nieprzechodni (oznacza wtedy łasować) lub przechodni (z dopełnieniem w bierniku, np. Süßigkeiten naschen – jeść słodycze). W tłumaczeniu na język polski ta różnica zazwyczaj się zaciera i używana jest głównie forma przechodnia.
Wiosna, wiosna… a jak wiosna, to wiele osób budzi się z zimowego letargu i postanawia w ekspresowym tempie spalić kalorie, które zdążyły się im odłożyć zimą w formie cieńszej lub grubszej warstwy tłuszczyku. No w końcu wkrótce lato, wakacje, plaża i jak tam się pokazać w słabszej niż inni formie? Oczywiście ironizuję tutaj (trochę), a to wszystko przy okazji słówka, które przygotowałem na dzisiaj do rubryki ?Wort der Woche?. Chodzi mi o ?joggen – uprawiać jogging?. Co to jogging, każdy wie, a kto nie, temu Wiki: ?Jogging – forma truchtu lub biegu w wolnym tempie. Głównym celem joggingu jest poprawa sprawności i wydolności fizycznej bez nadmiernego stresu związanego z wysiłkiem. Za jogging uważa się bieg z prędkością 7-9 km/h.?
Postanowiłem zaprezentować dzisiaj właśnie to słówko, gdyż ostatnio natknąłem się w którymś z podręczników do języka niemieckiego na jego inny wariant wymowy, mianowicie z polskim ?j?, a nie ?dż? na początku. Od kiedy znam to słowo, wymawiałem je z ?dż?, więc miałem lekkie halo. Więc co? Od razu DUDEN z wymową (to ten z numerem 6, ?Das Aussprachewörterbuch?) i wszystko jasne – wymawiałem poprawnie, ale w takim razie skąd w podręczniku ta druga wersja? Tego niestety już nie wiem, może Wy wiecie?
Z małym poślizgiem, ale jest: Słówko tygodnia! Dzisiaj w menu der Hamsterkauf, czyli… nie, nie, bynajmniej nie chodzi tutaj o zakup (der Kauf) chomika (der Hamster), ten obrazek to taka mała zmyłka, ale też sposób, abyście mogli to słowo lepiej zapamiętać. Każdy wie, co znaczy chomikować, Niemcy wspaniale to znaczenie wykorzystali, łącząc dwa rzeczowniki: der Hamster + der Kauf = der Hamsterkauf, czyli zakupy na zapas. Pamiętajcie, że podczas tworzenia rzeczowników złożonych, ich rodzaj ustalamy na podstawie ostatniego członu. Jeszcze jedna uwaga, na słówko to trafiłem podczas lektury artykułu na temat katastrofy w Japonii, bodajże na spiegel.de. Była tam mowa o tym, że Japończycy wykupują ze sklepów wiele produktów, mimo że teraz im się one nie przydadzą, po prostu kupują je na zapas. Nie ma co się dziwić: przezorny zawsze ubezpieczony (Vorsicht ist besser als Nachsicht).
Znowu dwa tygodnie przerwy w dostawie Wort der Woche, ale mam nadzieję, że stali czytelnicy tej rubryki jeszcze o niej pamiętają :) Tym razem znowu (podobnie jak 2 tygodnie temu) mamy do czynienia z czasownikiem rozdzielnie złożonym umkippen. Podstawowe znaczenie nie wróży nic dobrego, bo to po prostu wywracać/przewracać (się). Natomiast słówko jest całkiem ciekawe zupełnie z innego powodu, mi osobiście podoba się jego brzmienie i w ogóle pisownia, dlatego też postanowiłem je dodać w tym tygodniu. Jakoś nie widzę nawiązania do polskiego kipieć/wykipieć, ale bardzo możliwe, że takowe gdzieś istnieje. Mam nadzieję, że załączona grafika pomoże w zapamiętaniu znaczenia. Słówko „umkippen” można także przetłumaczyć na inne sposoby, np.: mdleć czy zmieniać się (nagle, radykalnie). A oto kilka przykładów użycia w zdaniach:
Włącz nagranie i śledź tekst wzrokiem podczas słuchania
https://blog.tyczkowski.com/wp-content/uploads/2017/04/0126122F_dwdownload.mp3
Hemd, Bluse und Blazer: Die Kleidung entscheidet, ob wir bei der Arbeit ernst genommen werden. Der erste Eindruck ist der wichtigste. Deshalb haben Firmen oft Dresscodes.?
Wenn Angela Merkel keine ordentliche Frisur hat, gibt es Kritik. Die Wähler haben bestimmte Vorstellungen davon, wie Politiker aussehen sollen. Und bei Politikerinnen sind sie besonders kritisch. Von Frauen wird in der Politik nicht nur erwartet, dass sie sich seriös kleiden, sondern auch dass sie weiblich sein sollen. Dresscodes gibt es in vielen Berufen. Entweder weil es praktisch ist, oder weil es darauf ankommt, ernst genommen zu werden.
Josefine Paul ist neu in der Politik. Den Dresscode, den es für Politiker gibt, findet sie praktisch. Privat trägt die Abgeordnete der Partei „Die Grünen” gerne Jeans und T-Shirt. Blusen, Blazer und Stoffhosen sind hingegen Josefines Berufskleidung. Sie erklärt: „In meinem Alter, mit 28 Jahren, möchte man auch nicht unbedingt dadurch auffallen, dass man der flippigste Typ ist, sondern man möchte ernst genommen werden. Das ist manchmal eben ein bisschen leichter, wenn man Bluse und Blazer trägt.”
Die Etikette-Trainerin Gabriele Krischel ist der Meinung, dass Kleidung in bestimmten Berufen wie eine Uniform funktioniert: Man fühlt sich sicherer und muss sich keine Gedanken machen, was richtig oder falsch ist. Krischel erklärt: „Man sagt, dass man den ersten Eindruck in den ersten 30 Minuten nicht ändern kann.” Deshalb ist es in vielen Berufen wichtig, zu wissen, was der Kunde möchte. Als zum Beispiel eine Bank ihre Auszubildenden in Jeans und Hemden arbeiten ließ, wurden diese von den Kunden ignoriert.